piątek, 27 czerwca 2014

Głodne Potwory






Wiecie co jest fajne w tej grze? Że zaczyna się od stworzenia własnych potworków - pionków. Do wyboru jest kilka buziek, łapek, rogi, ogony. Moje potwory już się trochę poniszczyły - w końcu gram w nie już dwa lata -  będę musiał znaleźć naklejki, bo gdzieś je wsadziłem i nie wiem gdzie i stworzyć je od nowa. Jednak to jak wyglądają potwory nie ma najmniejszego wpływu na to, że ta gra zawsze jest świetna. A ile przy tym emocji. Zawsze jak rzucamy dwiema kostkami to jest super zabawa, bo trzeba jak najszybciej położyć pionek na wyrzuconym smakołyku i to w takim kolorze jak na kostce. Kto pierwszy ten bierze krążek. Jak mi się udaje to jest super, ale Mama nie daje za wygraną i często jest ode mnie szybsza. Fajne jest też "czary-mary" czyli losowanie krążka z dłoni, nie zawsze  udaje mi się odgadnąć, a jak Mama trafia to się trochę złoszczę. Jednak najgorszy dzień w tej grze miałem wczoraj, bo co rzuciłem kostką to musiałem karmić głodnego pająka. I to trzy razy! No i przegrałem. Choć najczęściej to ja wygrywam. A jak gram z Ciocia to już zawsze wygrywam, bo Ona chyba nie bardzo kuma o co chodzi...










Gra ma fajną kartonową planszę i kartonowe paszcze, w które się zbiera jedzonko, czyli kartonowe kółeczka. Wygrywa ten, kto pierwszy zapełni całą buźkę. Niestety gra nie jest dzidzioodporna. Niejadek jakiś czas temu przedarł jedną paszczę. Bo On jak w to gra to sobie po prostu te kółeczka we wszystkie paszcze wkłada, wypycha i znowu wkłada i tak w kółko i w kółko i w kółko... aż można kręćka dostać.


A kilka dni temu próbowałem Go przekonać, że ta czekoladka na kartoniku to jest naprawdę do zjedzenia... ale Mama pogroziła mi tylko palcem i nie udało się namówić go do jedzenia kartonu ;/


Na pudełku napisali, że gra jest przeznaczona dla 2-4 osób w wieku 4-10 lat, ale ja widzę, że dorośli lubią w nią grac zupełnie jak dzieci.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, będzie Nam miło jeśli zostawisz po sobie jakiś komentarz. Z góry ślicznie dziękujemy: Tadek i Niejadek