środa, 31 grudnia 2014

Akademia Najlepszej Mamy Pod Słońcem







Dziś ostatni dzień w roku. Czas na podsumowania i postanowienia noworoczne. Książa autorstwa Lorraine Thomas "Akademia Najlepszej Mamy Pod Słońcem" to wspaniałe postanowienie. Nie, nie moje, bo ja ją już przeczytałam. Ale zachęcam Was Drogie Mamy, abyście założyły sobie na ten nowy rok przeczytanie tej pozycji. Bo przecież każda z Was (Nas) chciała by być Wspaniałą Mamą. Bo przecież idealną się nie da - a szkoda...






Książeczka nie jest gruba. Z łatwością mieści się do torebki. Jest bardzo kolorowa i przyjemnie się ją czyta. W sumie jest idealna do czytania w autobusie czy tramwaju, bo jest podzielona na króciutkie rozdziały. Zawiera sporo ramek i tabel, w których umieszczony jest tekst, co sprawia, że jedna strona daje się czytać na raty. Fajne jest w niej też to, że rozdziały można czytać w dowolnej kolejności. No, prawie dowolnej, bo pierwszy rozdział należy przeczytać jako pierwszy, a ostatni jako ostatni. Ale środkowe możecie wymiksować jak Wam się podoba, w zależności co Was najbardziej interesuje.







Przyznam, że książeczka dała mi do myślenia i trenowania. Trenuję ciągle jeszcze małymi kroczkami. Ale już jest o niebo lepiej! Nie irytuję się tak, nie krzyczę, jasno wytyczyłam granice. I powoli dążę do mojego własnego ideału. Aby być taką mamą jaką chcę być





Akademia nie zniknie w stosach moich książek. Pozostanie na wierzchu, abym zawsze mogła do niej zajrzeć.





Książkę możecie kupić w Księgarni Internetowej Wydawnictwa Publicat  




poniedziałek, 29 grudnia 2014

Omlecik z pomidorkami koktajlowymi i zielonym groszkiem.






Ja zielonego groszku nie tykam. Bo nie lubię i już. Ale Niejadek nie potrafi przejść obojętnie obok puszeczki z tymi zielonymi kuleczkami. Nie mam pojęcia co On w nim widzi...

Zobaczcie jaki omlecik Mama wyczarowała dla Niejadka.Wcina aż Mu się uszy trzęsą. Ja poproszę Mamę o taki, ale tylko z pomidorkami. Smacznego śniadanka!





Składniki na jeden omlecik średnica około 20 cm:

  • 2 jajka
  • 4 pomidorki koktajlowe
  • 2 łyżki groszku konserwowego lub mrożonego
  • łyżeczka oleju rzepakowego do smażenia
  • sól i czarny pieprz do smaku

Przygotowanie:

Jajka należy roztrzepać widelcem. Dodać szczyptę soli i pieprzu. Na patelni rozgrzać olej. Wlać jajka. Poukładać pomidorki i groszek. Smażyć pod przykryciem aż jajka się zetną. 




środa, 17 grudnia 2014

Choinkowy Konkurs z przytulakami Hand Made






Dostaliśmy ostatnio mega pakę maskotek Hand Made. Otóż jest w stolicy taka Pani. Pani Agnieszka, która takie piękności szyje i sprzedaje na okolicznych jarmarkach. Przed świętami będziecie mogli je jeszcze kupić na następujących targach:

19.12.2014 r. oraz 22.12 - 23.12.2014 r. -  Ząbki Jarmark Świąteczny:

http://www.zabki.pl/index.php?option=16&action=news_show&news_id=1778

20.12.2014 r. - Jarmark Świąteczny w Mateczniku Mazowsze:

http://mazowsze.waw.pl/sub,pl,kalendarz,2914.html

21.12.2014 r. - Jarmark Świąteczny Garwolin:

http://csik.garwolin.pl/events/event/jarmark-swiateczny-i-miejska-wigilia/


Od stycznia 2015 powstanie oficjalna strona/ blog, na której będzie można zakupić maskotki i inne rękodzieło jak również śledzić imprezy, na których Pani Agnieszka będzie obecna ze swoim stoiskiem.





Wybraliśmy sobie z Niejadkiem po jednym kociaku, koniku i sówce, a pozostałe mamy dla Was do rozdania.


Łącznie do rozdania mamy: 7 kotów, 8 sówek, 2 koniki, a wiec paczki pojadą do 17 dzieciaków.

Co zrobić aby je otrzymać? To proste wystarczy zrobić zdjęcie swojej choinki i wysłać wysłać Nam na adres: napiszdotadekniejadek@gmail.com .Na Wasze zdjęcia czekamy od dziś (czyli 17.12) do 6 stycznia. Wyniki konkursu ogłosimy do 10 stycznia. Nagrodzimy dzieciaki, których drzewka najbardziej przypadną Nam do gustu. Nagród jest sporo więc mamy nadzieję, że i zgłoszeń będzie dużo.





A w styczniu będziecie mogli wygrać przytulaśne serducha dla babci i dziadka od Pani Agnieszki.

niedziela, 14 grudnia 2014

Czy warto kupić tanie klocki z PEPCO ?






Byliśmy dziś na zakupach i zahaczyliśmy o PEPCO. Namówiłem mamę na policyjny zestaw. Trochę marudziła, że to pewnie taka sama kiepska podróba jak kiedyś dostałem strażacką, ale kupiła. Gdy przyszliśmy do domu od razu zabrałem się do rozpakowywania. I od razu pozytywne zaskoczenie. Klocki zapakowane były w dodatkowe kartonowe pudełko, które doskonale ułatwia budowanie. Nie trzeba wysypywać klocków na dywan lub biec do pokoju po pudełko od jakiejś gry. Zatem ogromny plus. Zostawię sobie ten kartonik. Przyda się przy kolejnych budowlach. W pudełku znalazłem też trzy torebeczki z klockami i trzy instrukcje - do autka, łódki i posterunku, a raczej mini posterunku.






Na pierwszy ogień poszło auto. Zbudowało się szybko i łatwo. Mama musiała mi pomóc włożyć koła na ośki bo nie dałem rady. Do samochodziku niestety nie da rady wsadzić policjanta. Ale jeździ i jest całkiem fajne. Nie rozpada się. Jako drugi zbudowałem posterunek policji. Ta konstrukcja okazała się bardzo mało stabilna. Bardzo delikatna. Ruchomy szlaban odpada przy ruszaniu.





Najfajniejsza jednak jest łódź. Jest całkiem spora, choć miałem trudności z jej złożeniem, niektóre elementy odpadały przy budowaniu i klocki trochę się nie spasowały. Ale po zmontowaniu całości nic się nie rozpada - nawet w rękach Niejadka.



























W zestawie znajdują się dwa ludziki, które były już złożone. Policjant w czapce, oraz policjant w kasku.

Naklejki dołączone do zestawu są dobrze docięte. Zostaje sporo zapasowych klocków.






Klocki w tym zestawie nie są za dobrze spasowane, niektóre są krzywe. Podobnie było z klockami z mojego bardzo starego zestawu strażackiego. Rozebrałem go na części i po pewnym czasie wpasowały się i nie różnią się sposobem budowania od klocków LEGO.





Nie polecam tego zestawu dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z klockami bo zapewne się rozczarują. Będzie im ciężko go złożyć, oraz pobawić się. Znając moje zapędy budowniczego dobrze będzie jak zestaw dotrwa do jutra w niezmienionej postaci.


Cena zestawu 19,99 zł w sieci PEPCO
Moja ocena w skali 1-5 to 2

Nie wiem czy sięgnę po kolejny zestaw.



poniedziałek, 24 listopada 2014

Co to jest pocket? Wyznania Katarzyny Medycejskiej C.W.Gortner - recenzja






Co to jest pocket? Określenie to znajdziecie w księgarniach internetowych zaraz po tytule książki, najczęściej w nawiasie ( pocket ). Przyznam, że nie miałam zielonego pojęcia... no niby kojarzyłam, że pocket to z angielskiego kieszeń, ale nic poza tym. A teraz już wiem. I to dzięki wydawnictwu Książnica, które mi taki właśnie pocket przysłało do recenzji. I tą swoją wiedzą podzielę się z Wami. Pocket to książka w wydaniu kieszonkowym ( ale teraz błysnęłam ęteligencją nie? ). Fakt ma nieduże rozmiary, ale co najważniejsze - jest bardzo lekka. To za sprawą cieniutkich kartek. Miło było wozić ją w torebce, czytać w tramwaju, autobusie i na przystanku. Taki pocket to bardzo fajna rzecz. Ale ma jedną wadę, te kartki są naprawdę bardzo delikatne. I przyznam, że dwie stronnice niechcący mi się naddarły, gdy używałam zakładki - wstążeczki. Po prostu za bardzo ją naciągnęłam przy przekładaniu i drrr. Następny pocket będę już zakładać w sposób tradycyjny, ale jakoś mi ta wstążka tak bardzo pasowała do okładki.


Pozycja ta to było moje pierwsze zderzenie z C.W.Gortnerem i przyznam, że nie ostatnie. Bo bardzo mi się spodobał Jego styl pisarski. Książa jest lekka i bardzo wciągająca. Rozdziały krótkie, w sam raz na konieczność częstego przerywania, bo dzieci się biją, bo za chwilę trzeba jednak się przesiąść, bo kawa się skończyła i czas wrócić do roboty... Przyznam, że raz udało mi się przejechać przystanek, na którym powinnam wysiąść tak mnie wciągnęła...


Nie jestem znawcą historii. Lubiłam ją jedynie w 4 klasie podstawówki, a potem zmieniła nam się pani i trwale wybiła mi z głowy chęć nauki tego przedmiotu. Nie polubiłam go już nigdy, do końca podstawówki i liceum to był mój najgorszy koszmar. Dlatego prawdziwe dzieje Katarzyny Medycejskiej są mi zupełnie obce. Poznałam ją z tej książki. Na początku poznałam ją jako fajną dziewczynę, z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła. Wyszczekana i gadatliwa jak każda Kaśka. Dziewczyna, która tak naprawdę nie miała dzieciństwa. Wychowywała się z dala od rodziny. Wysłana do obcego kraju aby wyjść za mąż. Książę, z którym została wyswatana nie pałał optymizmem na fakt ożenku z nią. Dziewczyna która od początku musiała robić dobrą minę do złej gry. Z czasem przemienia się w twardą kobietę. Matkę, kochankę, królową, renegentkę, królową matkę. Inteligentną i przebiegłą. Niezwykle kochającą władzę.
W trakcie czytania ostatnich stron pojawiło się w mojej głowie pytanie. Co stało się z całą tą trucizną w fiolce, skoro pozostała w niej tylko odrobinka? Katarzyna w całym swoim pamiętniku, nie zdradza się ani na moment, że kogoś otruła. Owszem przechodzą jej przez głowę takie myśli, ale równie szybko jak się pojawiły znikają. I sięgam pamięcią wstecz, do wcześniejszych stronnic. Kogo mogłą otruć? Kogo mogła uśmiercić? Te ostatnie kartki rzucają cień  na postać Katarzyny Medycejskiej. Tak wspaniałomyślnie opisanej w tym pamiętniku.


Powieść otwarcie ukazuje homoseksualizm Henryka III ( co się przed chwilą dowiedziałam z wikipedii, bo nie ma o tym wzmianki w książce - Króla Polski Henryka III Walezego ) Jego ogromną miłość i rozpacz po stracie ukochanego. A także ogromne zrozumienie Matki i nieprzychylność świata zewnętrznego. Konieczność zawarcia fałszywego małżeństwa na przykrywkę. I tak od zarania dziejów po czasy teraźniejsze.... jak dla mnie bez sensu.


Ogólnie utrzymuję się w przekonaniu, że przesrane było żyć w tamtych czasach, albo Cię spalili na stosie, albo otruli, albo zasztyletowali, a jak nie to padłaś na malarię czy inną cholerę, lub w najlepszym wypadku z głodu.


Na poprawę moich niezbyt wesołych rozważań proponuję zdjęcie, na które natknęłam się w sieci, gdy szukałam zdjęć Katarzyny Medycejskiej. Inicjatywa niewykle ciekawa, przyznam, że chciała bym zobaczyć swoje panie bibliotekarki w takiej odsłonie. Bibliotekarki w sieci.


Lubelskiej wersji doczekała się Katarzyna Medycejska (fot. Filia Nr 2 MBP w Lublinie)



piątek, 24 października 2014

Sałatka na Dzień Makaronu - z pieczoną dynia i kiełbaskami






Jutro Światowy Dzień Makaronu. Świętujecie? Co dobrego upichcicie?

Nasza propozycja dla Was to szybka jesienna sałatka z kokardkami. W słodko słonych smakach. Mama obrała i pokroiła dynię Hokkaido z szalotkami, i dwoma rodzajami kiełbasek, z dodatkiem aromatyzowanego czosnkiem oleju i brązowym cukrem.





Pychotka! A ta dynia! Niebo w gębie! Cudowny orzechowy posmak. Nawet Nasze kociałki jadły tę dynię aż im się uszy trzęsły.

Szybkie danie na szybką kolację. Polecamy.





Składniki:

  • 400 g makaronu kokardki Lubella
  • 500 g dyni Hokkaido
  • 4 szalotki
  • 2 frankfurterki
  • 3 kiełbaski zwyczajne
  • olej lub oliwa aromatyzowane czosnkiem
  • łyżka brązowego cukru demerara
  • kilka listków natki pietruszki
  • sól do smaku

Wykonanie:

Dynię obierz, usuń pestki i obierz skórkę, a następnie pokrój w kostkę. Szalotki pokrój w grube krążki. Wyłóż na blachę do pieczenia wyłożoną papierem. Polej olejem i posyp cukrem, wymieszaj - najlepiej dłońmi. Pokrojone w plastry kiełbaski ułóż na blasze. Piecz 30 minut w 180 stopniach.
Gdy warzywa z kiełbaskami będą w piecu nastaw wodę na makaron. 1 litr wody na 100 g makaronu. Gdy zacznie bulgotać dodaj sól i gotuj 10 minut al dente.
Wyłóż na talerz makaron z warzywami i kiełbaskami, posyp natką i skrop odrobiną aromatyzowanego oleju lub oliwy.
Smacznego.

piątek, 17 października 2014

But Szajs czyli szok w trampkach






Buty. Tak naprawdę w obecnych czasach możemy kupić je wszędzie i na każdym kroku. Na targowiskach, marketach, dyskontach, chińskich marketach, tanich sklepach z butami, sieciówkach tańszych i droższych. W wielu tych miejscach znajdziemy buty podobne do siebie. Czasem niemal jednakowe. Różnią się ceną i wydawało by się jakością wykonania. Może faktycznie w sklepach gdzie za parę trzeba zapłacić od 500 zł w w górę, jakość idzie w parze z ceną. Niestety nie jestem w stanie tego sprawdzić. Bo zwyczajnie mnie na tak drogie buty nie stać. Ale ze standardowych sieciówek, gdzie buty są średnio w cenie od 50 zł w górę to i owszem. Nie powiem, że nie zdarzyło mi się też kupić tych tanich za 10 czy 15 zł w chińskim markecie. Zdarzyło też i w markecie i na targowisku. I tak sobie myślałam, że jak po miesiącu pękła mi podeszwa w tych za 10 zł to mogłam się tego spodziewać. Jak pękła w tych za 15 i tych za 25 też przebolałam. Jak pękła w tenisówkach za 50 zł z sieciówki byłam zdziwiona. No dobra były w  promocji... Najnowsze buty nosiłam miesiąc kosztowały 80 zł bez promocji w jednej z sieciówek, też pękła podeszwa. Czy ja mam jakiegoś szczególnego pecha? Pięć par w przeciągu pięciu miesięcy? Ktoś by pewnie powiedział - ciesz się masz co miesiąc nowe buty. No niby fajnie, ale jak popada to już się nie fajnie robi jak okazuje się, że jednak w bucie chlupocze... 






Chiński but szajs zalał nasz rynek i nie ma znaczenia czy kupimy buty za dychę w chińskim markecie lub tanim sklepie czy sieciówce w ulubionej galerii handlowej za trochę więcej kasy. Tandetne buty spotkamy i tu i tu. Różnią się ceną, ale wytrzymują tyle samo - około miesiąca. Z przerażeniem myślę o zbliżającym się zakupie butów zimowych. Do niedawna taka sytuacja była nie do pomyślenia. "O co kaman?" się pytam.






A jutro czeka mnie kolejna reklamacja.... 



czwartek, 16 października 2014

Błazen Królowej z bibliotecznej półki - recenzja






Tak bardzo spodobała mi się "Biała Księżniczka" Philippy Gregory, że przy ostatniej wizycie z bibliotece wypożyczyłam jej kolejną książkę. Okazało się, że chwilę przede mną jakaś pani wymiotła całą półkę, ale pozostał jeszcze jeden tytuł "Błazen królowej".  






Powieść ta należy do Cyklu Tudorowskiego. Opowiada o losach Hiszpanki Hanny Verde "Green", która zostaje błaźnicą królowej. Dziewczyna uciekła z ojcem do Anglii, po tym jak jej matka za herezję została spalona na stosie. Jesteśmy świadkami jej przemiany z dzieciątka do dorosłej kobiety. 

Historia osadzona w czasach, gdy święta inkwizycja dotarła do Anglii. Ukazuje niezwykłą głupotę jaką była wiara, że masowe palenia ludzi żywcem w centrach miast nakłoni ich do przyjęcia właściwej wiary - chrześcijańskiej. Herezję popełniał każdy kto był innej wiary, każdy kto wierzył w naukę, każdy kto w niewłaściwym momencie oderwał wzrok od ołtarza, każdy kto zachorował i nie mógł stawić się na mszy. Tak - chrześcijaństwo popierało masowe mordy w imię jedynego Boga. Tak sobie myślę, że i dziś wielu wyznawców pewnego radia opowiedziało by się za świętą inkwizycją.


Powieść ukazuje losy dwóch sióstr - księżniczek Marii i Elżbiety - córek Henryka VIII Tudora. Mimo, że jest wokół nich wiele osób to tak naprawdę są samotne. Potrafią zawierzyć błaznowi - świętemu głupcowi. Doszłam do wniosku, że błaźni byli najmądrzejszymi i najlepiej poinformowanymi ludźmi na dworze. Nikt specjalnie nie zawracał sobie nimi głowy, a do tego mogli sobie pozwolić na wypowiedzenie nawet najgorszej prawdy samemu królowi. Najczęściej uchodziło mu to na sucho.

Oto dwie główne bohaterki - portrety rzeczywiste:

Maria I Tudor

www.anne-boleyn.com

Elżbieta I Tudor

historyczka.blogspot.com



Książka wciąga od pierwszych stron i bardzo trudno się od niej oderwać. 

Egzemplarz ze zdjęć wypożyczyłam z biblioteki. Jest to wydanie z 2003 roku. Obecnie w sprzedaży jest wydanie z inna okładką. Która bardziej Wam się podoba?



lubimyczytac.pl




poniedziałek, 13 października 2014

Wielka Księga Przygód idealna na kolorowe sny.




To już rytuał. Nasz wieczorny rytuał. Wpadam przed snem do sypialni Niejadka i oglądamy Elmera lub Wielką Księgę Przygód Elmera ( Wydawnictwo Papilon ), a potem wybieramy dwie bajki do przeczytania. Niejadek uwielbia historyjkę Elmer i zaginiony miś dlatego czytamy ją codziennie, a mnie bardzo się podoba opowieść o tęczy. Ale w sumie obojętnie, którą czytamy bo po prostu uwielbiam tego słonia w kratkę! I wiecie co? Jak tak się napatrzę wieczorem na te jego piękne kolory i posłucham wspaniałych przygód to od razu mam weselsze sny. I bardziej kolorowe oczywiście.


W "Wielkiej Księdze Przygód" znajdziecie cztery sympatyczne historyjki:











Odkryliśmy wczoraj z Mamą przy okazji zakupów, że w Salonach Empik możecie kupić książeczki Elmera 3 w cenie 2. To dopiero gratka!

Zapraszamy do polubienia Elmer słoń w kratkę na FB