poniedziałek, 24 listopada 2014

Co to jest pocket? Wyznania Katarzyny Medycejskiej C.W.Gortner - recenzja






Co to jest pocket? Określenie to znajdziecie w księgarniach internetowych zaraz po tytule książki, najczęściej w nawiasie ( pocket ). Przyznam, że nie miałam zielonego pojęcia... no niby kojarzyłam, że pocket to z angielskiego kieszeń, ale nic poza tym. A teraz już wiem. I to dzięki wydawnictwu Książnica, które mi taki właśnie pocket przysłało do recenzji. I tą swoją wiedzą podzielę się z Wami. Pocket to książka w wydaniu kieszonkowym ( ale teraz błysnęłam ęteligencją nie? ). Fakt ma nieduże rozmiary, ale co najważniejsze - jest bardzo lekka. To za sprawą cieniutkich kartek. Miło było wozić ją w torebce, czytać w tramwaju, autobusie i na przystanku. Taki pocket to bardzo fajna rzecz. Ale ma jedną wadę, te kartki są naprawdę bardzo delikatne. I przyznam, że dwie stronnice niechcący mi się naddarły, gdy używałam zakładki - wstążeczki. Po prostu za bardzo ją naciągnęłam przy przekładaniu i drrr. Następny pocket będę już zakładać w sposób tradycyjny, ale jakoś mi ta wstążka tak bardzo pasowała do okładki.


Pozycja ta to było moje pierwsze zderzenie z C.W.Gortnerem i przyznam, że nie ostatnie. Bo bardzo mi się spodobał Jego styl pisarski. Książa jest lekka i bardzo wciągająca. Rozdziały krótkie, w sam raz na konieczność częstego przerywania, bo dzieci się biją, bo za chwilę trzeba jednak się przesiąść, bo kawa się skończyła i czas wrócić do roboty... Przyznam, że raz udało mi się przejechać przystanek, na którym powinnam wysiąść tak mnie wciągnęła...


Nie jestem znawcą historii. Lubiłam ją jedynie w 4 klasie podstawówki, a potem zmieniła nam się pani i trwale wybiła mi z głowy chęć nauki tego przedmiotu. Nie polubiłam go już nigdy, do końca podstawówki i liceum to był mój najgorszy koszmar. Dlatego prawdziwe dzieje Katarzyny Medycejskiej są mi zupełnie obce. Poznałam ją z tej książki. Na początku poznałam ją jako fajną dziewczynę, z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła. Wyszczekana i gadatliwa jak każda Kaśka. Dziewczyna, która tak naprawdę nie miała dzieciństwa. Wychowywała się z dala od rodziny. Wysłana do obcego kraju aby wyjść za mąż. Książę, z którym została wyswatana nie pałał optymizmem na fakt ożenku z nią. Dziewczyna która od początku musiała robić dobrą minę do złej gry. Z czasem przemienia się w twardą kobietę. Matkę, kochankę, królową, renegentkę, królową matkę. Inteligentną i przebiegłą. Niezwykle kochającą władzę.
W trakcie czytania ostatnich stron pojawiło się w mojej głowie pytanie. Co stało się z całą tą trucizną w fiolce, skoro pozostała w niej tylko odrobinka? Katarzyna w całym swoim pamiętniku, nie zdradza się ani na moment, że kogoś otruła. Owszem przechodzą jej przez głowę takie myśli, ale równie szybko jak się pojawiły znikają. I sięgam pamięcią wstecz, do wcześniejszych stronnic. Kogo mogłą otruć? Kogo mogła uśmiercić? Te ostatnie kartki rzucają cień  na postać Katarzyny Medycejskiej. Tak wspaniałomyślnie opisanej w tym pamiętniku.


Powieść otwarcie ukazuje homoseksualizm Henryka III ( co się przed chwilą dowiedziałam z wikipedii, bo nie ma o tym wzmianki w książce - Króla Polski Henryka III Walezego ) Jego ogromną miłość i rozpacz po stracie ukochanego. A także ogromne zrozumienie Matki i nieprzychylność świata zewnętrznego. Konieczność zawarcia fałszywego małżeństwa na przykrywkę. I tak od zarania dziejów po czasy teraźniejsze.... jak dla mnie bez sensu.


Ogólnie utrzymuję się w przekonaniu, że przesrane było żyć w tamtych czasach, albo Cię spalili na stosie, albo otruli, albo zasztyletowali, a jak nie to padłaś na malarię czy inną cholerę, lub w najlepszym wypadku z głodu.


Na poprawę moich niezbyt wesołych rozważań proponuję zdjęcie, na które natknęłam się w sieci, gdy szukałam zdjęć Katarzyny Medycejskiej. Inicjatywa niewykle ciekawa, przyznam, że chciała bym zobaczyć swoje panie bibliotekarki w takiej odsłonie. Bibliotekarki w sieci.


Lubelskiej wersji doczekała się Katarzyna Medycejska (fot. Filia Nr 2 MBP w Lublinie)



2 komentarze:

  1. Lubię takie książki, pełne romansów, intryg, zdrad, miłości... Zabierają mnie zupełnie gdzie indziej, i też zapominam wysiąść na właściwym przystanku... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystarczy karteczka, by przywrócić wiarę w magię

    Czasem mały gest może wiele zmienić, wywołać falę płynącej dobroci. Wyobraź sobie, że idziesz na pocztę, kupujesz kartkę, adresujesz ja i wysyłasz-to dla Ciebie drobnostka, prawda? Dla Mateusza natomiast to spełnienie marzeń.

    Mateusz to chłopiec, który cierpi na afazję motoryczną. Jest to spowodowane organicznym uszkodzeniem odpowiednich struktur mózgowych częściowe lub całkowite zaburzenie mechanizmów programujących czynności mowy u człowieka. W wieku 4 lat zostało u niego zdiagnozowane te zaburzenie, od tego czasu przy pomocy logopedów, specjalistów stara się zacząć mówić tak jak dzieci w jego wieku.
    Mateusz jest uczuciowym i pełnym empatii chłopcem. Uwielbia zwierzęta i każdą wolną chwilę spędza właśnie z nimi (w domu ma, aż 14 przygarniętych z ulicy kotów, rannego jeża, papugę która musiała komuś uciec. Jego dom to prawdziwy azyl dla poszkodowanych zwierzaków). Jego pasją są rysunki.

    Ostatnio coraz trudniej mu wierzyć w to, że Świat jest miejscem pełnym dobra i miłości. Jego mama chora od 10 lat na raka szyjki macicy, zaczęła jeździć na chemioterapię. Zaczęła się prawdziwa walka z czasem. Natomiast tata od wielu lat ma uszkodzony w 80% rdzeń kręgowy. Mateusz przez cały rok był grzeczny, by Mikołaj spełnił jego dwa życzenia: powrót mamy do zdrowia i dowód, że na Świecie jest miłość i dobroć.


    Dlatego proszę Was o tak mały gest jak wysłanie kartki świątecznej dla Mateuszka. Może być to kartka kupiona, zrobiona własnoręcznie, mały prezent czy wierszyk na zwykłej kartce papieru Cokolwiek co sprawiłoby, że Mateuszek zobaczy ile jest na Świecie dobrych i pomocnych osób. Przywróćmy mu wiarę i radość.
    Oto adres do wysyłki karteczek:

    Mateusz Łysek
    Kisielów
    Ul. Główna 51
    43-440 Goleszów

    https://www.facebook.com/events/820208444702828/?fref=ts

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, będzie Nam miło jeśli zostawisz po sobie jakiś komentarz. Z góry ślicznie dziękujemy: Tadek i Niejadek